Sunday, 21 September 2008

Bo we mnie jest zło - o amerykańskich testach

Gdy byłem na drugim roku, doświadczyłem czegoś ciekawego. Dzwoni do mnie ktoś obcy i mówi:

- No cześć, jestem P., chyba się znamy z widzenia. Wiem, że idziesz na przedtermin z Wykroczeń. Powiedz mi, czy wiesz może co jest karalne - podżeganie do pomocnictwa czy podżeganie do podżegania?

- (chwila milczenia) No wiesz, nie jestem pewny, ale chyba podżeganie do podżegania.

- Aha, bo wiesz, jest taka sprawa, że ... Z kim siedzisz na egzaminie? Może byś usiadł koło mnie?

- Wiesz, ja nie wchodzę w takie układy... Także nie ma mowy. Możemy razem poćwiczyć przed egzaminem.

- Aha... No to na razie, cześć.

I po jakichś 15 minutach dostaję sms, który tutaj przytaczam w całości: "Tak dla jasności, ja umiem na wykroczenia, ale chciałem sobie usiąść koło Ciebie, bo mogą sie pojawić pytania, do których są wątpliwości (jak to o nakłanianiu do podżegania) i tylko wtedy może bym Cię o coś spytał, a nie ściągał cały test. Ale skoro nie chcesz, to szkoda. Widać, nie solidaryzujesz się z nami. . I tak powodzenia!"

Miałem wrażenie, że było wtedy we mnie samo zło.

W piątek miałem pierwszy test z filozofii. Popatrzyłem chwile na klasę. Nikt, nawet nie podnosił oczu ze swojej kartki. Jedna grupa, jeden obok drugiego.

Uspokoiłem się. Zło które we mnie siedzi, tutaj nie musi się objawiać.

1 comment:

Ania said...

jak spokojnie, jak bezpiecznie.