Thursday, 11 September 2008

September the 11th.



Dzień jak co dzień. New York Times na pierwszej stronie pisze o klęsce żywiołowej, jaką spowodawała powódź na Haiti. W całym papierowym wydaniu gazety ani razu nie wspomina się o rocznicy zamachów na World Trade Center i Pentagon. W kościele na kampusie, można zapalać świeczkę. Flagi na masztach są opuszczone do połowy.

World Trade Center, Pentagon, baseball... to są symbole Stanów. Odważe się napisać: że baseball to Ameryka. Manhattan, Brooklyn Bridge i Statua Wolności to Nowy York. Biały Dom, Kongres - to Waszyngton. Każdy stan ma swój projekt tablic rejestracyjnych pojazdów. Poprzez logo ze zdjęciem Statuły Wolności, a jeszcze przed kilkoma laty WTC - Nowy York podkreślał swoje ideały, swoją odrębność, swoją tożsamość. Tak samo jak francuskojęzyczny Quebec w Kanadzie, podkreśla poprzez, tekst na każdym samochodzie: ,,J'aime Quebec".

Ataki na WTC i Pentagon, zostały więc potraktowany jako atak na wszystkie Stany. Są to symbole wszystkich. WTC symbol amerykańskiego kapitalizmu, Pentagon - amerykańskiej potęgi militarnej, niedoszły zamach na Biały Dom - na amerykańską demokrację. Każdy Amerykanin który identyfikował się z tymi symbolami w ten sposób został zaatakowany.

Szokiem nie jest tu liczba zabitych i rannych w wyniku tych zamachów. Każdego dnia, na całym świecie z powodu, głodu umiera około 10 000 dzieci. Amerykańskie prawo aborcyjne, które od momentu pełnej legalizacji tego ,,zabiegu" w 1973 roku umożliwiło około 18 mln (!) aborcji. Niektóre dane mówią nawet o 43 mln. Za bardziej wiarygodne uważam jednak, tę zaniżoną sumę. Nie wiem na ile przez rozsądek, na ile przez nadzieję.

W Stanach Zjednoczonych w latach 60 i 70. ub. wieku działała organizacja NARAL, której celem była legalizacja aborcji. Jeden z jej założycieli, dr Bernard Nathanson (który po latach zaprzestał wykonywania aborcji i został działaczem pro-life), tak opisuje działania NARAL: Sfałszowaliśmy dane na temat nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych każdego roku w USA. Mass mediom i opinii publicznej przekazywaliśmy informacje, że rocznie przeprowadza się w Stanach około miliona aborcji, chociaż wiedzieliśmy, że naprawdę jest ich około 100 tysięcy. Podczas nielegalnych zabiegów umierało rocznie 200-250 kobiet, ale stale powtarzaliśmy, że śmiertelność jest znacznie wyższa i wynosi 10 tysięcy rocznie. Liczby te zaczęły kształtować świadomość społeczną w USA i były najlepszym środkiem, aby przekonać społeczeństwo, że trzeba zmienić prawo antyaborcyjne. Sfałszowane przez nas dane na temat przerywania ciąży wpłynęły na legalizację aborcji przez Sąd Najwyższy.

W roku 1985 - przeprowadzono 1.588.000 aborcji

Mój pobyt w USA, z punktu widzenia studiów, powodowany jest pracą magisterską. Jej roboczy tytuł to ,,Precedens w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na tle orzecznictwa Sądu Najwyższego USA". Stawiam w niej tezę, że prawo europejskie staje się prawem precendesowym. Pytanie, czy takim jak common law w Wielkiej Brytanii i jej byłych koloniach, czy takim jak amerykańskie? Czy może istnieje trzecia droga, która tworzy pewne specyficzne, autonomiczne cechy prawa europejskiego. Co się z tym wiąże? Czy ETS stanie się Sądem Najwyższym Europy, i czy przypadkiem już się tak nie zachowuje? a jeśli tak, to czy będzie podążać ścieżkami SN w Waszyntonie...?

Zaczynam studiować zasady działania Sądu Najwyższego USA. W połowie listopada, będę w Waszyngtonie, by spotkać się z jednym z asystentów, jednego z sędziów. Pod koniec października spotkam się z przedstawicielem Sądu Najwyższego Kanady w Ottawie, by porozmawiać o funkcjonującym tam prawie common law. Sądy w USA, a Najwyższy szczególnie - mają moc. Większą autonomie i szerszy zakres argumentów jaki mogą używać przy uzasadnianiu, ergo Sąd Najwyższy wyznacza standardy prawa. Ma duży wpływ na amerykańską rzeczywistość. Kiedy dziś zastanawiam się, jakie były moje powody wybrania prawa, jako przedmiotu studiów, próbuje doszukać się czegoś więcej, niż tylko, wyniku eliminacji politechniki. Wiem, że prawo, to dziedzina, która w sposób realny może zmieniać rzeczywistość. Przyznanie komuś uprawnienia do otrzymania stypendium, obniżenie progu przyznawania pomocy socjalnej, wprowadzenie reguł darmowej opieki zdrowotnej to elementy polityki - ,,what". Ale to za pomocą prawa, dokładniej jego dobrej interpretacji, można wprowadzić dobre pomysły w życie - ,,how". Kilka znanych mi dobrych pomysłów na zmiany w Polsce, zostało częściowo utopionych, ponieważ sposób ich realizacji pozostawiał wiele do życzenia. Mam na myśli, ,,4 wielkie reformy" rządu profa Buzka, czy prywatyzacja takich gałęzi polskiego przemysłu jak stocznie

Wczoraj także, zostałem zatrudniony jako jeden asystentów profesora prawa konstytucyjnego. Dwie godziny w tygodniu będę konsultował studentów oraz pomagał mojemu wykładowcy w pisaniu prac naukowych, ergo czytał za niego artykuły i książki, by potem mu je referować.

Wieczory to pisanie maili i listów. Zawsze jestem o kilka do tyłu, za co Was bardzo przepraszam. Słówka, to kolejna moja zaległość. Nie pomaga w tym nawet elektroniczny słownik. Staram sie codziennie modlić. Traktuje to trochę jako wyzwanie. Nauka, narzeczeństwo, i tyle pomysłów na czas po nim. Tyle pomysłów, że aż się sam czasem siebie boje. Wczoraj przypomniałem sobie, świadomość 30godzinnego dnia. Pomyślałem sobie.. jak dużo sił potrzeba, by 24h wystarczało. Tak jak wystarcza, każdemu na tej ziemi.

Mam na biurku obraz Jonasza, wrzucanego do morza. Wielka ryba już czycha, żeby go połknąć. Dzięki Ci Lisie, za niego.

No comments: