




Malwina wczoraj wylądowala w Chicago. Trochę zaskoczona, po kilku godzinach wsiadla do samolotu do San Francisco. To miala być niespodzianka:-) Nie wzięła ze soba ubrań na 30 stopniowy upał. Przez najbliższe dziesieć dni będzie więc w Kalifornii. Wszystkich uściskuje. Ja się uczę. Pilnie.
No comments:
Post a Comment