Sunday, 14 September 2008

o usychaniu

Kot pyta się mnie w mejlu: ,,czy już uschłem, czy usycham dopiero, a konsekwentnie". To parafraza. W tych dniach przypominają się słowa mamy, która zwykła mowić: ,,że jeśli dusza choruje, to i zazwyczaj zdrowie". Wiem, że ostatni tydzień przyniósł mi zmaganie się z chorobami różnymi i bezsennością chroniczną. Zaczynają się pojawiać pierwsze efekty uboczne, życia bez powietrza, którego mogę doświadczać w moim domu i na Wróbla we Wrocławiu. Wśród przyjaciół.

Nieoczekiwanie, mój wyjazd do USA zbiegł się z początkiem studiów Łukasza (brata mego najbliższego). Nieoczekiwanie, bowiem Łukasz też studiuje za granicą. Oczekiwanie, bowiem jak zapowiadało się od dłuższego czasu: wybrał medycynę. Moi rodzice, więc przechodzą przyspieszony kurs obsługi Skypa. Tu ukłony szczególnie w stronę mojej Mamy, która jak pisać esemesów dalej nie potrafi, tak ze Skypem radzi sobie już znakomicie. Piszę o tym jednak dlatego, ponieważ niecodzienne to doświadczenie, by po okresie wspólnie spędzonych kilku tygodni wakacji, zobaczyć się ponownie, dopiero na Wigilię.


Dostałem bardzo ciekawego maila na temat, sposobu postrzegania przez nas rzeczywistości. To w jak różny sposób widzimy to samo. Można rzec, banał. Perspektywa patrzenia na swoje życie, i na to czego do tej pory doświadczałem, ta- ze Stanów, jest mocno jednak pobudzająca inspirująca. Oczywiście, że Amerykanie mają wiele rzeczy innych. Cale, stopy, mile, dziwne wtyczki i flagi wywieszone przed domami, przez okrągły rok. Inne są też amerykańskie pragnienia. O tym rozmawiam czasem z moim suficjuszem.

Paul, z którym mieszkam, to Amerykanin. Właściwie to nic nie mówi. Odpowiada na pytania, studiuje matematykę i gra często w szachy. Przy partiach, które zapadają późno w noc, odpowiada na moje pytania. A, że zazwyczaj wygrywa, tym chętniej siada do kolejnych. Jest dla mnie bezcenny -wybitnie precyzyjny.


Angielskie słowo ,,insider" oznacza kogoś wtajemniczonego, dobrze zorientowanego w temacie. Myślę, że etymologia słowa dotyka sedna dyplomacji. Posiadanie ,,swojego" człowieka w miejscu interesów. Widzę, na przykład jak polskie media (przynajmniej te internetowe) zdawkowo informują o kampanii prezydenckiej w USA. Przyczyna? Aktualnie, ponad półtora miesiąca przed wyborami nie mają ku temu powodów. Jednak to teraz rozstrzyga się w dużej mierze to, czy nastąpi polaryzacja zwolenników poszczególnych kandydatów. Dziś, w w głowach Amerykanów toczy się dylemat. Potem, jak to logicy nazywają, będzie już tylko utwierdzanie się. Selekcja argumentów, przemawiających za kandydatem którego się wcześniej obrało.

Dziś Malwina wylatuje do Chicago. Zdjęcia, także z miejsca studiów brata. Ktoś rozpoznaje?



No comments: