Friday, 12 September 2008

Ja i moje wiewiórki.



Czuje, że trochę odpływam mentalnie. Ilość słówek, konteksty, różnice i podobieństwa wprawiają mnie wciąż w osłupienie. Ten dzień niech się kończy. Na basenie jako jedyny próbowałem wyżyć swoją wewnętrzną frustrację. Skończyłem kilka minut przed północą. To co siedzi we mnie, jest do niewyjaśnienia na zewnątrz, z racji na ograniczoność językową. Dziś, świadomość tego, że przez najlbliższe kilkanaście tygodni będzie podobnie, jest przygnębiająca. Może stanę się intrawertykiem..? Czas pokaże...

W Polsce prasa wspomina wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej administracji na temat polskiego zaangażowania międzynarodowego. Zastanawiam się, jak interpretować słowa pochwał: ,,dobra robota", ,,wielce godna pochwały wizyta" ( na temat L. Kaczyńskiego w Gruzji) biorąc pod uwagę dwa czynniki, takie jak: język dyplomatyczny oraz amerykańską nowomowę (newspeak). To ciekawa kombinacja. W języku codziennym powoduje reakcje podobne do tej, z którą sie spotkałem niedawno; ktoś był mocno zafascynowany tym, że jestem z Polski. Nie miał przy tym bladego pojęcia o naszym kraju. Dlaczego więc mówił wcześniej: Great, awesome!, na wieść o miejscu mojego pochodzenia.

W ostatnich dniach, doszło wśród moich przyjaciół do swoistego wybuchu wirtualnych emocji. Także i ja, zza Oceanu mogłem doświadczyć ich części. Chodzi o mejle, że wspomnę: SPAM, który w ciągu kilku godzin pozbawił wiele osób zdrowego rozsądku (nota bene także i mnie), by potem u osób które nie straciły rozsądku spowodować irytacje, na tyle dużą, by te popełniły maile ,,racjonalizatorskie". Amerykanie nazywają to cyber life. To rzeczywiście działa. Sam na potrzebę chwili, dobrze się podszkoliłem kilka miesiący temu, z ustawowych regulacji dotyczących spamu w Polsce. Jeśli więc, wydarzenia będą miały swoje dalsze konsekwencje, polecam się...

Poczucie humoru WOjtka Partyki, jak zwykle, trafia w sedno. Tęskno mi i do niego.

Wiewiórki na kampusie (jest ich tutaj setki), zaczynają szaleć. Chyba już czują w powietrzu, że liści na drzewach ubywa z każdym dniem coraz więcej. Zasuwają ze swoimi zapasami na zimę, kompletnie nie zważając, że akurat jakiś student z Polski, przeglądając pośpiesznie notatki, biegnie na zajęcia, i nie patrzy pod nogi. To niesamowite, jak przyzwyczaiły się do ludzi. Nasz gatunek w ogóle nie powoduje w nich obaw. Mój dobry tutjeszy znajomy: Arturs, któremu marzy się prezydentura Łotwy, podszkala mnie z polityki pro-ekologicznej. To jego główny przedmiot studiów. Amerykanie, mają na tym punkcie bzika. Nie będę pozował na ,,zielonego" ,bo nim nigdy nie byłem, co więcej uważam, że robienie w Polsce partii zielonych (chociażby na modłe niemiecką) jest sztuczne. Uważam jednak, że takie proste rozwiązania, jak próba popularazacji alternatywnych środków energii, infrastruktura rowerowa w miastach, czy segregacja odpadków, w każdym polskim domu... step by step, we właściwy sposób zaczynamy rozumieć nasze miejsce na Ziemi. Jako ssaki stanowimy 0,25% wszystkich gatunków na Ziemi.

Czuję, wtedy że powinniśmy się trzymać razem. To znaczy: my i wiewiórki. W końcu to też ssaki. No i ta otwarta mentalność, tych tutejszych na kampusie...

Dobrze, kończę już. To był ciężki tydzień. Nawet jeśli spędza się go w kinie, i teatrze to też z małym Moleskinem pod ręką, by ciekawe zwroty wynotowywać, by potem użyć ich w mowach publicznych, do których jestem tu zobowiązany, raz na dwa tygodnie. By przygotować ostatnią zwiedziłem już wszystkie zakamarki biblioteki. Uwielbiam je, z fotelami, dwupiętrowymi biurkami, i kabinami do nauki zspołowej. Pomyśleć, że podobne emocje do tej pory rezerwowałem jedynie dla czytelni prawa z Uniwersyteckiej. Dotarłem też do dwóch półek z polskimi dziełami. Klasyka: pozycje Sienkiewicza, Miłosza, Witkacego, Szymborskiej, Wojtyły, Kołakowskiego. Jest nawet ,,Wojna polsko-ruska" Doroty Masłowskiej. Co więcej, wypożyczona już 13 razy (!). Sam wziąłem ,,Tales" - Kołakowskiego i ,,People on the bridge" Szymborskiej. Świetne wątki do podkręcenia przemówień.

Na wikend wyjeżdżam w Airondack Mountains, powspinać się. Pierwsza część, kursu wspinaczki w skałkach. Początek przyszłego tygodnia to prezentacja zaczynającej się już wkrótce Sesji Plenarnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Yorku. Muszę się do niej przygotować. Też się tam wybieram. Stąd na blogu będę rzadziej.

A zdjęcia? Kolejno od góry: wiewiórka podgatunek: drzewna, Adirondack Mountains, St. Lawrence River na kampusie, ścianka do wspinaczki w Central Parku w NY.

No comments: