Friday, 5 December 2008

Chce się wracać.

"Z każdym w jego własnym języku".


Mówi do mnie przez oczy. Raczej nie używa słów. Czasem uśmiech przypomni, że powinienem przytulić. Jest ich kilka rodzajów. Na przykład numer 53. Czytam z Twoich myśli. Nie trzeba żebyś mówił. Działa szczególnie wtedy, gdy jest ciężko. Coraz bardziej uświadamiam sobie, że język miłości pochodzi spoza nas. Jak sama miłość. Pewnie dlatego, że od pewnego czasu, wiem, że Pan Bóg, obdarował mnie. Jak nigdy dotąd.

Brat jednak pójdzie na studniówkę. Temat bardziej kuluarowy, niż domowy. Żyje skrycie w swoim świecie poszukiwań. Nawet mama dzwoni, by wyciągnąć przez starszego, co u drugiego z sąsiedniego pokoju się dzieje. Potrafi zachwycić. Żyje w sposób warty opisania. Nikt chyba nie wie, komu tak naprawdę otwiera swoje serce.

Mama po raz kolejny, ucieknie z dyżuru w Wigilię, by się łzami zalać przy dzieleniu opłatkiem. Z bratem szybko wyrośliśmy. Co roku zaskoczenie tym, jest jakby nowe. Całą siebie by dała. Dzień po dniu, z pełnym poświęceniem. Jest dla mnie święta. Wiem, że dała mi zachwyt ludźmi podobnego materiału.

Gdy tato mi składa życzenia, daje mi odczuć dumę jaką żywi z nas, z bratem. Uścisk dłoni wyczuwa wzajemność. Oszczędność gestów. Widzę jednak, że brat zerka kątem oka. W tym momencie, dzieje się coś więcej. Między nami tyle niewidocznych kręgów oddziaływania. Tato nauczył mnie tego najbardziej.

Babcia niby ta sama, chociaż już prawie sto lat dobiega. Po raz pierwszy jej portret zawiśnie na ścianie. Nauczyła mnie trochę. Ja ją również. Wie już na przykład, że póki się mocno nie zestarzeje, nie założę surdutu. Dziadka, może sobie przypomnieć na inne sposoby. Kobiety kochają, nawet gdy nie widzą. Może dlatego, łatwiej im w Pana Jezusa uwierzyć.

I to wrażenie. Tylko dalej nie wiem, skąd we mnie jest. Że wszystko jest tak, jak być powinno. Bo są Święta.


Dobrych spotkań w czasie świąt Wam wszystkim. Odnalezienia języka z tymi, których kochacie.


*tekst wydrukowały Cztery kartki rok temu.

No comments: