Sunday, 16 November 2008

why I respect Him?















Ameryka nigdy nie miała prezydenta:
chodzącego w takich butach
o takim kolorze skóry
z taką determinacją woli
o takiej ambicji
sprzątającego po sobie stolik w kawiarni

tak, potrafisz. Możesz czynić cuda, nawet gdy nie jesteś prorokiem.

Tego się od niego nauczyłem.

-------------------

Resztę czas pokaże.

Thursday, 6 November 2008

Czy istnieje duch amerykański?

Zapraszam na krótką relację z wyborów amerykańskich, dziś o 17:00 w Radiu Młody Wrocław. Opowiem, o tym dlaczego amerykanie potrzebują wierzyć w Obamę? Także o tym, że ten wybór nie uśmiecha się najbogatszym..

Wednesday, 5 November 2008

Speech

Stanowisko Fundacji Pułaskiego.

Barack Obama został prezydentem USA: na Florydzie sprzedaż broni wzrosła o 30%. Miedwiediew militaryzuje Obwód Kaliningradzki. Żyrinowski wróży upadek Stanów Zjednoczonych. Zachodnie państwa beztrosko się radują.

Okres od wskazania wyboru prezydenta elekta do objęcia przez niego urzędu (20 stycznia), może być nacechowany niestabilnością w relacjach USA z innymi krajami, zwłaszcza tymi „umiarkowanie życzliwymi”. Przyjęte jest, że urzędujący prezydent nie podejmuje decyzji o znaczeniu strategicznym do momentu przejęcia władzy przez nowego prezydenta. W tym okresie należy się spodziewać licznych prowokacji ze strony państw nie popierających polityki amerykańskiej w świecie. Ostatnie wypowiedzi prezydenta Miedwiediewa w sprawie rozmieszczenia instalacji militarnych w Obwodzie Kaliningradzkim mogą być przykładem takich działań. Dodatkowo sprzyjający Kremlowi lider rosyjskich komunistów, Władimir Żyrinowski w charakterystyczny dla siebie sposób, już dziś wykrzykuje, że prezydentura Obamy będzie końcem Ameryki.

Amerykanie z założenia zachowują ciągłość w polityce zagranicznej, stąd nie powinniśmy oczekiwać rewizji porozumień zawartych z Polską. Jednak wybór Obamy z punktu widzenia naszych pragmatycznych interesów jest mniej korzystny. Dla przykładu – pomimo, iż Obama był wiceprzewodniczącym Komisji ds. Europejskich w Senacie, nigdy nie zwołał jej posiedzenia. To pokazuje znaczenie Europy, w tym Polski, dla jego polityki zagranicznej. Nadzieję możemy upatrywać w tym, że otoczy się bardziej proeuropejskimi doradcami, którzy uświadomią mu znaczenie zacieśnionej współpracy z krajami europejskimi. Jest to szczególnie istotne w okresie wzrostu mocarstwowych ambicji Rosji czy agresywnej retoryki Iranu oraz talibów.

Prezydentura Obamy będzie miała też pośredni wpływ na Polskę. Obama, ze swoim niekonfrontacyjnym podejściem do uprawiania polityki, daje szanse na odbudowanie pozytywnego wizerunku USA w świecie. Ma to znaczenie dla akceptowalności działań amerykańskich, które Polska często popiera. Dlatego pozytywny wizerunek USA ułatwi nam obronę naszej proamerykańskiej polityki w Unii Europejskiej oraz zmniejszy zagrożenie wobec Polski ze strony wrogów amerykańskich.

Amerykańskie społeczeństwo już przygotowuje się na zmianę władzy w Waszyngtonie. Wraz ze zbliżająca się perspektywą wyboru Baracka Obamy na prezydenta USA zwiększała się sprzedaż broni na Florydzie. Lokalni sprzedawcy tłumaczą, że 33% wzrost sprzedaży w październiku spowodowany jest obawą, że Demokratyczny prezydent wraz z kongresmanami i senatorami zaostrzy przepisy regulujące dostęp do broni.

Wybór Obamy na prezydenta, podobnie jak w przypadku Polskiego premiera, Donalda Tuska, rozbudził ogromne nadzieje w społeczeństwach. Spełnienie tych oczekiwań graniczy z cudem, tak potrzebnym w czasach kryzysu gospodarczego, zarówno Polsce jak i USA.

Autor: Zbigniew Pisarski, prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego

opublikowane za zgodą Fundacji, której jestem członkiem i stypendystą.

Obama w Owalnym Gabinecie.

Obama od kilku dni, puszczał w CNN bardzo długie (drogie) reklamówki. Jakby chciał przyzwyczając niezdecydowanych, że pasuje do Białego Domu. Sceneria prawie jak w Owalnym Gabinecie.

Tuesday, 4 November 2008

That's true genius of America.


Co za człowiek. Co za mowa. Nie uda mi się ukryć. Poruszenie cisnęło się w oczy, serce rozgrzane wybijało rytm, nie potrafiący utrzymać mnie w miejscu. Chce się krzyczeć. Jak antyczna filozofia uczyła, jest nauka która pochodzi z zewnątrz. Ale są też słowa, które usłyszane wywołują coś co od dawna w nas siedziało, od zawsze. Słowa na zewnątrz usłyszane jedynie jakby ocierają kurz z fragmentów duszy, które nosimy w sobie. Obama potrzebował niecałych 7 minut by 100 000 osób zgromadzonych w parku w Chicago powtarzało za nim nim: ,,Yes, we can". Yes , we can. "
Na każde zawołanie, które proponował. Cała Ameryka dziś odpowiada: ,,Yes, we can".

To jest geniusz Ameryki. Oni wierzą, że potrafią. Dziś, gdy mają dwie wojny za granicami. Gdy dopadł ich największy kryzys od wieku. Mają prezydenta, w którego wierzą. Daje im mowy pełne ducha. To duch amerykański jest największym geniuszem tego narodu. Było warto tu przyjechać. Było warto wysłuchać tych mów, rozmawiać z tymi ludźmi, przeżywać ich rozterki. Wreszcie rozumiem, dlaczego ten naród jest wspaniały. Nie widziałem tego nigdy w swoim życiu. Mc Cain w minutę po wstępnych wynikach ze wspaniałą mową do narodu: ,,Będę wspierał Obamę. Kocham ten naród. Dziś, jak nigdy wcześniej. Chce się przyczyniać do jego wzrostu, chcę razem z Wami budować jego potęgę. Niech republikanie przyłączą się do budowy Ameryki. Ja senator McCain zacznę od dziś."



Obama, co za wspaniałe słowa. Co za duch. To nie jest retoryczna tania emocjonalność. On ma w sobie coś co porywa. Cytował Lincolna. Może będzie tak wielki jak on. Dziś, jest pierwszym w historii czarnym prezydentem. Dziś, mniejszość reprezentuje większość. Ameryka wysyła znak w świat. Przypominają się słowa z pierwszej mowy Obamy, sprzed dwudziestu miesięcy: ,,There is no democratic America and republican America. There is no black and white America. There are United States of America."



Przypomina się mowa: ,,I had a dream" Martina Luthera Kinga. Śniło mu się, że w Stanach czarni będą z białymi chodzić do szkoły. Ale nawet jemu nie śniło się wtedy, że czarny zostanie prezydentem. Wybranym w pięknej kampanii, zdecydowanym zwycięstwem.

Co za talent. Potrzebował 8 minut, by 100 tysięcy osób na błoniach w Chicago uwierzyło, że warto było przyjść. Moja babcia, obywatelka Stanów, która wyemigrowała w czasach kryzysu lat dwudziestych ubiegłego wieku, powinna usłyszeć tą mowę. Zadbam o to.

Widze, że Stany uzależniają. To jest coś, co czuje się w powietrzu. Życzę wszystkiego najlepszego Ameryce. Dziś, myślę sobie szczerze w sercu: God bless You Panie Obama. God bless America. Chciałbym się z Panem spotkać. Porozmawiać i zadać kilka pytań.

Wrażenia tuż po wysłuchaniu jego pierwszej mowy, prezydenta elekta. Za kilka dni, zimna analiza treści.

It's time.


Dzisiejszy Economist na okładce zamieszcza Obamę, z rozpiętą marynarką, lewą ręką w kieszeni, prawą zaciśniętą w geście wskazującym na pewność. Amerykańska poza, pokazująca: c,,oś mi się udało". Obama wraca z udanej randki tudzież zdanego egzaminu. Jakby coś się już zakończyło. Jedynie duży napis przypomina: "It's time" -(Nadszedł czas), że najciekawsza część romansu Amerykanów z nowym prezydentem, dopiero przed nami.

Nie wiem skąd we mnie te miłosne porównania. Wiem, że w powietrzu czuje się ekstytację. Na kampusie, trwa "election party". Wystawiono telebim, wspaniała atmosfera. Kampus choć skupia studentów z zamożnych rodzin, jest zdecydowanie bardziej demokratyczny. Nie spotkałem nikogo, kto by się przyznał do głosowania na McCaina.

Paul, mój roomate, zabrał mnie dziś do szkoły podstawowej, w której w ramach wolontariatu jest nauczycielem. Każdy student collegu, powinien w czasie studiów zgromadzić odpowiedni czas odbytych wolontariatów. Wolontariat w Stanach, jednak nie wyklucza otrzymania wynagrodzenia. Tak więc Paul, uczy dzieci matematyki. Dziś, gdy go w tym wspierałem (proszę niech zaznaczę raz jeszcze: uczyłem dzieci matematyki;) zaproponowałem, by pod koniec lekcji zrobić wybory. Zapytaliśmy się dzieci, na kogo zagłosują. Rewelacyjne, gdy uzasadniając swoje wybór mówiły językiem zasłyszanym od rodziców. Obama więc jest "niedobry, bo jest drogi i podniesie podatki".

Przed chwilą w CNN dokonano analizy wyborów na chwilę obecną. Dziennikarz, na mapie stanów, dokonał hipotetycznej analizy tego co może się jeszcze stać tej nocy. Cały czas podkreślając, że ,,nawet gdy zdarzy się cud" i Mc Cain wygra w tym stanie... i w tym stanie.... i w tym stanie... ale to już nawet nie cud... to i tak nie uzyska wymaganej ilości głosów. Amerykanie nie potrafią czekać. Znając obecny wynik (w 17 stanach, o godzinie 21:45) przewidują przewidzieć jak będzie dalej.

Jest to o tyle jeszcze bardziej ekstycujące zważywszy na fakt, że Stany to kilka stref czasowych. W Kalifornii, Waszyngtonie wybory wciąż trwają. W Nowym Yorku wiadomo już, że wygrał Obama.

Rozmawiałem przed chwilą z Malwiną. W Garden Park w Chicago trwa konwencja Obamy. Wyprzedano 70 000 biletów. Szacuje się, że na błoniach wokół może być około miliona osób. Za godzinę przyjedzie tu sam Obama. Malwina też tam jest, a co zobaczy ciekawego, to i ja postaram się Wam przekazać.

Co będzie jutro. To ciekawe, odmienne od Polski. McCain pogratuluje Obamie, podobnie Hillary Clinton. McCain wezwie do jedności i do wspólnego budowania demokracji amerykańskiej. To ciekawe, że choć do ostatniej chwili, kandydaci walczyli o każdy stan, po wyborach, podział ustaje. Oczywiście, zawód części Republikanów, porażka McCaina na pewien czas pozostanie dla niektórych osobistą porażką. Nie ma mowy jednak o znanej nam rodzimym gruncie sprzed laty retoryce dzielącej. Nie będzie Ameryki A i B. To nie byłoby trudne do zorganizowania. Cały wschód i zachód głosuje na Obamę, cały środek Stanów, co do zasady na McCaina. Geograficznie można manipulowac opinią publiczną. Chyba jednak małostkowość tutaj mniejsza lub objawiana w innych płaszczyznach.

Równolegle trwają wybory do Senatu. Póki co, również demokraci wygrywają.

Dziś na zajęciach rozmowy o kandydatach. Analiza przemówień na konwencjach Obamy. "Democracy in action" jak się to nazywa. Trudno wymagać od naszych polityków klasy, umiejętności gdy polityki w demokratycznym jej rozumieniu zaczęli się uczyć dopiero w Sejmie, na Wiejskiej. Warto wcześniej poćwiczyć.

Dostałem od Malwiny książkę: ,,Obama - the history of life". Piękny życiorys. Porywająca historia życia przypominająca "amerykański sen". To może być fenomenalny prezydent.

Czas pokaże.